Wiara naszych założycieli
Historia jest jedną z tych rzeczy, które ludzie albo kochają, albo nienawidzą. Wydaje się, że nie ma środka.
Ale chociaż nie musi Pan jej lubić, historia jest jedną z tych rzeczy, o których powinien Pan coś wiedzieć, ponieważ istnieją konsekwencje, jeśli Pan tego nie zrobi. Jeśli są Państwo małżeństwem, pamiętanie o rocznicy jest ważne. (Janis i ja pobraliśmy się w Dzień Świętego Patryka. Ona myśli, że byłem niecierpliwy i nie mogłem czekać do maja lub czerwca. W rzeczywistości chodziło o to, żebym nigdy nie zapomniał daty. Niecierpliwy? Ja, facet? Proszę!)
Jako obywatele amerykańscy zapominamy o pewnej części naszej historii, która dotyczy historii wiary chrześcijańskiej i jej roli w kształtowaniu tego wielkiego kraju. Jest to historia, której rzadko uczy się dziś w szkołach. W rzeczywistości jest ona systematycznie, bezlitośnie wymazywana.
Coraz częściej wyznawcy Jezusa Chrystusa, a w rzeczywistości ludzie wierzący w ogóle, czują się obywatelami drugiej kategorii w tym kraju. W chwili, gdy wspomina się o Bogu, Biblii lub wierze, słyszy się, “Przepraszam! Jest pan zdyskwalifikowany. Jest pan po prostu niemyślącym neandertalczykiem. Rozdział kościoła od państwa, wie pan. Dziękuję za grę.”
Nie zawsze jednak tak było. Kiedy ten naród został po raz pierwszy założony, większość wartości i przekonań ludzi, którzy zbudowali go od podstaw – którzy osiedlili nasze pierwsze miasta, którzy założyli nasze pierwsze uczelnie, którzy walczyli o naszą wolność, którzy stworzyli od podstaw niezwykły system rządów, którym się cieszymy i którego zazdrości nam świat – zostały wykute ze skały chrześcijaństwa.
W rzeczywistości za niemyślących, powłóczących nogami neandertalczyków uważano tych, którzy twierdzili, że nie wierzą w Boga. W niektórych sądach we wczesnej Ameryce pana zeznanie zostało odrzucone, jeśli powiedział pan, że jest ateistą, ponieważ jak można wierzyć słowu kogoś, kto nie jest odpowiedzialny przed nikim innym, jak tylko przed samym sobą?
Ale wiara w Boga ma znaczenie. Wielu założycieli naszego kraju wierzyło w to z całego serca.
Weźmy na przykład samego Ojca naszego kraju, Jerzego Waszyngtona. Gdy miał jedenaście lat, zmarł jego ojciec, a Waszyngtonowi odmówiono możliwości wyjazdu do Londynu, aby otrzymać klasyczne wykształcenie, tak jak jego dwaj starsi bracia. Ale zamiast dąsać się z powodu tego, czego nie miał, lub działać, od razu zaczął czytać i uczyć się najlepiej, jak potrafił, a w szczególności skupił się nie tylko na tym, by stać się inteligentnym człowiekiem lub bogatym człowiekiem, ale także na tym, by stać się człowiekiem. dobrym człowiekiem. Jego rodzina była aktywna w lokalnym kościele anglikańskim, a Washington przez całe życie wiernie wspierał swój kościół.
W wieku szesnastu lat skopiował ręcznie bestseller swoich czasów: “110 zasad grzeczności i przyzwoitego zachowania”. napisanych przez XVI-wiecznych chrześcijańskich jezuitów. Zasada nr 1 brzmi na przykład: “Każda czynność wykonywana w towarzystwie powinna być oznaką szacunku dla obecnych”. Niektóre są datowane. Zasada nr 13 – “Proszę nie zabijać robactwa, pcheł, wszy ani kleszczy w zasięgu wzroku innych osób”. (Czy nie nienawidzi pan, gdy ktoś robi to przy panu?)
Ale myślę, że każdemu szesnastolatkowi przydałoby się dziś trochę treningu manier i powinien być zobowiązany do odręcznego skopiowania tych zasad. Washington to zrobił i nie zaszkodziło mu to. Setki osób, które znały go w dorosłym życiu, zachwycały się tym, jakim był człowiekiem honoru i naturalnej godności. Thomas Jefferson powiedział o nim, “Był rzeczywiście, w każdym znaczeniu tych słów, mądrym, dobrym i wielkim człowiekiem”.
Nosił w kieszeni płaszcza kopię Księgi Psalmów, z której często czytał, często czytając także z Księgi Wspólnej Modlitwy, znanej pomocy do nabożeństw, która jest używana do dziś. Psalmy mówiły o Bogu, który działał w historii w imieniu swojego ludu, atrybut Boga znany jako Jego opatrzność ( suwerenność byłoby dziś najczęściej używanym słowem). Stało się ono ulubionym sposobem, w jaki Waszyngton odnosił się do Boga w swoich przemówieniach i pismach. I dlaczego nie miałby mówić w ten sposób o Bogu, biorąc pod uwagę wszystko, czego był świadkiem w swoim życiu?
To do Boga Waszyngton i jego przyjaciele apelowali o pomoc w ich walce. Deklaracja Niepodległości zaczęła się od Boga. “Uważamy te prawdy za oczywiste, że wszyscy ludzie są stworzeni równymi, że są obdarzeni przez Stwórcę pewnymi niezbywalnymi prawami, że wśród nich są życie, wolność i dążenie do szczęścia”.
Deklaracja kończy się na Bogu. “I dla wsparcia tej deklaracji, z mocnym poleganiem na opiece Boskiej Opatrzności, wzajemnie przyrzekamy sobie nasze życie, nasz majątek i nasz święty honor”.
Nieco ponad miesiąc po tym, jak słowa te zostały przekazane narodowi i światu, Waszyngton i jego armia kontynentalna byli naocznymi świadkami Bożej opieki. Po rozpoczęciu wojny Brytyjczycy ewakuowali się z Bostonu, aby ustanowić bardziej centralną kwaterę główną w Nowym Jorku. Waszyngton rzucił tam swoje wojska, aby je powstrzymać, ale nierozsądnie rozbił obóz na Brooklynie, zapędzając się w kozi róg. Po przegrupowaniu, a następnie podwojeniu sił, armia brytyjska popłynęła większością swoich sił do Nowego Jorku i zanim zdążyli Państwo skandować “USA! USA!”, armia kolonialna znalazła się w pułapce.
Wszystko, co armia brytyjska musiała zrobić, to wpłynąć kilkoma statkami do portu, ustawić swoje wojska, zastawić pułapkę i wojna byłaby skończona, zanim jeszcze się zaczęła. Jedyną rzeczą, która to uniemożliwiała, była paskudna pogoda z silnym północno-wschodnim wiatrem, który uniemożliwiał statkom żeglugę w górę rzeki.
Waszyngton miał tylko jedną szansę: ewakuować swoją armię przez rzekę i żyć, by walczyć kolejny dzień. Ale każda próba ucieczki prawdopodobnie zostałaby zauważona przez Brytyjczyków, którzy rozpoczęliby atak. Chyba że Brytyjczycy nie widzieliby uciekającej armii kontynentalnej.
W nocy 29 sierpnia 1776 roku Waszyngton zarządził odwrót przez rzekę Hudson. Pomimo złej pogody, Waszyngton nie miał innego wyboru, jak tylko spróbować się przeprawić. Pod względem znaczenia dla rozwoju cywilizacji zachodniej można argumentować, że ewakuacja z Brooklynu była równie kluczowa, jak później Dunkierka.
Autor David McCullough w swoim bestsellerze “1776” pisze, “Było około 11:00, kiedy, jakby celowo, północno-wschodni wiatr ucichł”. Od tego momentu tej nocy łodzie zaczęły przeprawiać się przez rzekę Hudson, przewożąc żołnierzy i zaopatrzenie na drugą stronę. Ale nie mogli tego zrobić wystarczająco szybko.
McCullough pisze, “Choć zbliżał się ranek, duża część armii wciąż czekała na wejście na pokład, a bez zasłony nocy, która mogłaby ich ukryć, ich ucieczka była skazana na niepowodzenie. Niewiarygodne, po raz kolejny, okoliczności – los, szczęście, Opatrzność, ręka Boga, jak często się mówi – interweniowały. Tuż o świcie nad całym Brooklynem osiadła gęsta mgła, skrywająca wszystko nie mniej niż noc… Nawet gdy wzeszło słońce, mgła pozostała tak gęsta jak zawsze, podczas gdy po brytyjskiej stronie rzeki nie było żadnej mgły “.
Tej nocy przez rzekę przeprawiło się 9000 żołnierzy, a ostatnim z nich, według dowódcy ostatniego pułku, który uciekł, był George Washington. Katastrofa została zażegnana, armia przeżyła, by walczyć kolejnego dnia. Przypadek? Nigdy nie dowiemy się tego na pewno po tej stronie nieba, ale Waszyngton był pewien tego, co się dzieje.
W swoim pierwszym przemówieniu inauguracyjnym jako prezydent, Waszyngton powiedział to: “Żaden naród nie może być zobowiązany do uznania i adorowania niewidzialnej ręki, która kieruje sprawami ludzi bardziej niż naród Stanów Zjednoczonych. Każdy krok, dzięki któremu posunęli się do [becoming] niepodległego narodu, wydaje się być wyróżniony jakimś znakiem opatrznościowego działania”.
Często mówi się o naszych Założycielach, że większość z nich, w tym Waszyngton, była “deistami”. Deista to ktoś, kto wierzy, że Bóg stworzył świat, ale potem mniej więcej pozostawił go samemu sobie. Deista nie wierzy w osobistą interwencję Boga na tym świecie lub w historii. Deista nie mówi o osobowym Bogu ani w ogóle o relacji z Bogiem. Waszyngton z pewnością nie był deistą.
Nawet dla tych spośród naszych Założycieli, którzy wyraźnie byli deistami, jak Benjamin Franklin i Thomas Jefferson, idea odległego, niezaangażowanego Boga nie była sposobem myślenia, który mogliby konsekwentnie podtrzymywać w świetle wszystkiego, czego doświadczyli w tamtych latach.
Kilka lat po wygranej wojnie nasz młody naród miał się rozpaść w szwach z powodu słabej formy rządu, którą wprowadzili. Artykuły Konfederacji musiały zostać zastąpione, w przeciwnym razie kraj rozpadłby się. W krytycznym momencie Konwencji Konstytucyjnej z 1787 roku, gdy nastroje delegatów zaczęły się zaostrzać i wyglądało na to, że w każdej chwili wszystko może się zawalić, mądry stary Ben Franklin, deista, wstał i wezwał do rady do modlitwy! Oto, co powiedział do delegatów:
“Na początku rywalizacji z Wielką Brytanią, kiedy byliśmy świadomi niebezpieczeństwa, codziennie modliliśmy się w tym pokoju o boską ochronę! Nasze modlitwy, proszę pana, zostały wysłuchane; i zostały łaskawie wysłuchane. Wszyscy z nas, którzy byli zaangażowani w walkę, musieli zaobserwować częste przypadki nadrzędnej opatrzności na naszą korzyść. Żyję, Panie, długo, a im dłużej żyję, tym bardziej przekonujące dowody widzę na tę prawdę, że Bóg rządzi sprawami ludzi. A jeśli wróbel nie może spaść na ziemię bez Jego uwagi, to czy jest prawdopodobne, że imperium może powstać bez Jego pomocy? Zapewniono nas, Panie, w świętych pismach, że jeśli Pan nie zbuduje domu, na próżno się trudzą, by go wznieść. Głęboko w to wierzę…” Wszystko to… od Deisty.
Podczas gdy jego wniosek został w mniejszym lub większym stopniu odrzucony – tak napięte były warunki na sali w tym momencie – jego uspokajające słowa pomogły delegatom złapać drugi wiatr i niedługo potem niezwykła konstytucja naszego narodu została ukończona, gotowa do wysłania do stanów.
Nawet w przypadku Jeffersona idea Boga-teisty nie była sposobem myślenia, który mógł konsekwentnie podtrzymywać w świetle wszystkiego, czego doświadczył w tamtych latach. Jefferson, w swoich dumnych, młodszych czasach, chwalił się: “O ile wiem, sam jestem sektą”. Przejrzał Nowy Testament nożyczkami i wyciął z Ewangelii wszystko, co mu się nie podobało.
Ale nawet u niego Bóg nigdy nie był daleko od jego myśli. Gdy umierał w wieku 83 lat (i w niezwykłym zbiegu okoliczności, zarówno on, jak i John Adams, dwaj najwięksi Ojcowie Założyciele, zmarli 4 lipca 1826 r., w 50. rocznicę Dnia Niepodległości), w swoich jasnych chwilach czytał z Biblii. Jego rodzina słyszała, jak modlił się Pieśnią Symeona, “Panie, pozwól mi odejść w pokoju”. z Łukasza 2, fragmentu Pisma Świętego, który wcześniej w swoim życiu wyciął ze swojej Biblii.
Były dwie rzeczy, z których był najbardziej dumny: Deklaracja Niepodległości, oczywiście przepełniona mową o Bogu, oraz Statut Wirginii na rzecz wolności religijnej. Jego część jest wyryta w kamieniu na ścianach Jefferson Memorial. W statucie Jefferson odwołuje się do Boga i sposobu, w jaki nas stworzył, jako głównego argumentu za zachowaniem wolności religijnej (osobliwy argument, jeśli ktoś jest przekonanym deistą). Statut brzmi częściowo:
“Mając na uwadze, że Bóg Wszechmogący stworzył umysł wolnym; że wszelkie próby wpływania na niego przez doczesne kary lub uciążliwości, lub przez cywilne ubezwłasnowolnienia, mają tendencję jedynie do rodzenia nawyków hipokryzji i podłości, i są odejściem od planu Świętego Autora naszej religii, który będąc Panem zarówno ciała, jak i umysłu, postanowił jednak nie propagować jej przez przymus, jak to było Jego Wszechmocną mocą….
Niech zostanie uchwalone przez Walne Zgromadzenie, że żaden człowiek nie będzie zmuszany do uczęszczania lub wspierania jakiegokolwiek kultu religijnego, miejsca lub posługi, ani nie będzie zmuszany, powstrzymywany, molestowany lub obciążany w swoim ciele lub dobrach, ani nie będzie w inny sposób cierpiał z powodu swoich poglądów religijnych lub przekonań; ale że wszyscy ludzie będą mogli swobodnie wyznawać i argumentować, aby utrzymać swoją opinię w sprawach religii… “
To Jefferson jako pierwszy ukuł frazę, o której dziś tak często się mówi: Rozdział kościoła od państwa. Ale co miał przez to na myśli?
Dziś wielu polityków, ekspertów i mediów mówi nam, że rozdział kościoła od państwa oznacza: Wy, chrześcijanie, bądźcie cicho! Proszę pozostać w swoich budynkach kościelnych! Pańskie opinie nic nie znaczą, zwłaszcza jeśli pochodzą z pańskiej religii!
Ale nie taki był zamiar Ojców Założycieli. Byli oni zaniepokojeni tym, że rząd mówi ludziom, jak powinni czcić i praktykować swoją wiarę lub że rząd pobiera dolary z podatków, aby finansować jedną denominację zamiast innej. Sam Bóg nie wymusza wiary na człowieku, jak więc może to robić rząd? (I każdy prawdziwy naśladowca Jezusa Chrystusa może wyszeptać modlitwę dziękczynną, że żyjemy w kraju takim jak ten, w którym zagwarantowana jest wolność religijna. Jak na razie).
Kim byli Ojcowie Założyciele? nie zaniepokojony? Nie byli zaniepokojeni tym, że ludzie wierzący wychodzą publicznie i nauczają innych swojej moralności, doktryn i przekonań. Nie obrażała ich myśl o modlitwach w szkołach publicznych lub nauczaniu Biblii w szkołach publicznych jako podręcznika. W rzeczywistości chcieli, aby tak się stało. Nasi Ojcowie Założyciele chcieli, aby świadkowie na rozprawach sądowych wypowiadali słowa: “Tak mi dopomóż Bóg”. Chcieli też, by własność federalna była dostępna dla grup religijnych, jeśli te chciałyby wynająć przestrzeń. Nie mieliby problemu ze sceną żłóbka wystawioną w Boże Narodzenie przed ratuszem. Chcieli uwolnienia wiary.
Ich myślenie było strategiczne. Byli przekonani, że wiara w zasadzie czyni z nas lepszych ludzi. Osoba, która wierzy w Boga i wierzy, że pewnego dnia stanie przed swoim Stwórcą i zda sprawę ze swojego życia, ma wewnętrzny wyłącznik, który powstrzymuje samolubne i złe zachowanie.
Dlaczego to miało znaczenie? Ponieważ w demokracji, w której ludzie mogą robić, co chcą, kogo chcą Państwo mieć więcej: ludzi samolubnych czy hojnych? Ludzi opanowanych czy agresywnych? Ludzi spokojnych czy gniewnych? Ludzi szanujących własność czy złodziei?
Nasi Ojcowie Założyciele argumentowali: Tylko jeśli pozostaniemy ludźmi moralnymi, pozostaniemy ludźmi wolnymi. A co stworzy bardziej moralnych ludzi? Ojcowie Założyciele bezwstydnie, publicznie powiedzieli: wiarę w Boga.
W swoim przemówieniu pożegnalnym do narodu Waszyngton wypowiedział te słynne słowa: “Ze wszystkich usposobień i nawyków, które prowadzą do politycznego dobrobytu, religia i moralność są nieodzownym wsparciem… I proszę pozwolić nam z ostrożnością pozwolić sobie na przypuszczenie, że moralność może być utrzymana bez religii”.
John Adams, nasz drugi prezydent, ujął to nieco mniej delikatnie, “Bez religii ten świat byłby czymś, o czym nie wypada wspominać w uprzejmym towarzystwie”.
Publicznie nasi Ojcowie Założyciele wskazywali ludziom, by przyjęli wiarę w Boga. Prywatnie powiedzieliby (i wielu z nich powiedziało to w swoich pismach i dziennikach): proszę przyjąć wiarę w Boga Biblii, religię Jezusa Chrystusa. George Washington w ogóle nie wypowiadał publicznie imienia Jezusa Chrystusa – był bardzo ostrożny w swoim języku, szanując fakt, że przewodził narodowi wielu różnych wyznań. Ale przy pewnej okazji powiedział do grupy wodzów Indian Delaware te słowa: “Zrobiłby pan dobrze, ucząc się naszych sztuk i sposobów życia, a przede wszystkim religii Jezusa Chrystusa. To uczyni was większymi i szczęśliwszymi ludźmi niż jesteście”.
Alexis de Tocqueville, wielki francuski historyk, udał się do Stanów Zjednoczonych, aby dowiedzieć się, dlaczego rewolucja amerykańska zakończyła się narodzinami wolności, podczas gdy rewolucja francuska zakończyła się okropnościami gilotyny i tyranii. Doszedł do wniosku, że w Ameryce pozwolono chrześcijaństwu rozkwitnąć, podczas gdy we Francji było ono pogardzane i represjonowane. W swojej klasycznej książce napisał “Demokracja w Ameryce”, “Wolność nie może być ustanowiona bez moralności, ani moralność bez wiary… Despotyzm może rządzić bez wiary, ale wolność nie”.
Jako chrześcijański pastor, który starał się podążać za Jezusem Chrystusem przez większość swoich lat na tej planecie, nauczyłem się, że ci, którzy czczą Jezusa i chodzą z Nim, zwykle kończą dokładnie tak, jak mieli nadzieję Ojcowie Założyciele – nie są doskonali, tylko Jezus taki był – ale z pewnością o wiele dalej na drodze do cnoty, wolności i szczęścia, niż byliby bez Niego. I jestem absolutnie przekonany, że to, czego nasz naród potrzebuje teraz, i czego ty potrzebujesz teraz, jeśli to czytasz, to ugiąć kolana i oddać swoje życie jedynej istocie w tym wszechświecie, która kocha cię bardziej niż ktokolwiek inny, i która jest gotowa dać ci przebaczenie za wszystkie twoje przeszłe niepowodzenia, moc do życia nowym życiem w teraźniejszości i nadzieję na przyszłość, która przetrwa nawet śmierć. Proszę nie wierzyć mi na słowo. Proszę uwierzyć na słowo naszym Ojcom Założycielom.
Bear Clifton jest pastorem, pisarzem i scenarzystą. Jego najnowsza książka to “Living Under The Cross: A 40-Day Devotional Journey”. Jego blogi i nabożeństwa można znaleźć na stronie internetowej jego służby: trainyourselfministry.com i jego stronie pisarskiej: blclifton.com. Bear jest również autorem książki “Train Yourself To Be Godly: A 40 Day Journey Toward Sexual Wholeness”, “Ben-Hur: The Odyssey” i “A Sparrow Could Fall”, wszystkich dostępnych za pośrednictwem Amazon.